„Gdyby cała Afryka” to zbiór moich esejów i artykułów pisanych dla „Biuletynu Specjalnego” w latach 1962-66. W tamtych czasach korespondent agencji prasowej miał pisać o wszystkim, selekcja następowała w centrali. Część materiałów szła do oficjalnej prasy, radia i telewizji, a część do „Biuletynu Specjalnego”. Tam się pisało całą prawdę. Nieraz pytano mnie, jakie były wtedy moje stosunki z cenzurą. Odpowiadałem, że sam byłem własnym cenzorem. W latach „zimnej wojny” sytuacja międzynarodowa była napięta i byle pretekst, jakaś krytyka miejscowych władz, czy miejscowych stosunków, równała się często wyrzuceniu korespondenta z danego kraju. Dlatego musiałem być bardzo ostrożny w tym, co piszę. Korespondencje, które szły w „Biuletynie Specjalnym”, można było po pewnym czasie zebrać i wydać w książce. „Gdyby cała Afryka” została wydana w „Czytelniku” w czasie mojej nieobecności w Polsce. Była bardzo dobrze przyjęta. Była to właściwie pierwsza książka w naszej literaturze, będąca próbą spojrzenia na Afrykę nie jak na przygodę, nie jak na egzotykę, tylko jak na społeczeństwo, kulturę, religię, zwyczaje, systemy polityczne. Była to próba głębszej analizy i refleksji na temat afrykańskiej rzeczywistości”.
W latach, kiedy robiłem te zapiski, szereg zawartych w nich poglądów należało do wielce dyskusyjnych, żeby nie powiedzieć – heretyckich. Ale zależało mi na jednym – napisać jak to było naprawdę, bo to przecież jest naszą ambicją braci reporterskiej.
Ryszard Kapuściński