Autor: Jerzy Prokopczuk
źródło: „Nowe Książki” nr 10
data publikacji: 1969-05-31
We wstępie do książki autor napisał: „Zebrane w tej książce reportaże stanowią relacje z moich wędrówek afrykańskich. W Afryce nie szukałem przygód, nie polowałem na słonie i nie kopałem diamentów. Byłem korespondentem Polskiej Agencji Prasowej i miałem pisać o tym, co tam na miejscu zasłyszałem lub zobaczyłem, o ty, , co się tam działo. A działo się wtedy wiele. Spędziłem w Afryce blisko sześć lat w jej najbardziej burzliwym i niespokojnym okresie, zresztą pełnym dobrych – choć czasem za łatwych – nadziei. Był to przełom dwóch epok – kończył się kolonializm, zaczynała się niepodległość. Tę zmianę rzeczywistości, ten przewrót, tę rewolucje starałem się opisywać. Tak powstały reportaże. Nie pisałem ich z myślą o książce. Nawet z myślą o druku. W latach, kiedy robiłem te zapiski, szereg zawartych w nich poglądów należało do wielce dyskusyjnych, żeby nie powiedzieć – heretyckich. Ale zależało mi na jednym – napisać, jak to było naprawdę, bo to przecież jest ambicją, ambicją braci reporterskiej”.
Trudno o bardziej lapidarna charakterystykę książki od tej, którą dał sam autor. Kapuściński pisze świetnie. Przekazał nam rzeczywiście spory kawał własnych przeżyć, przygód i wrażeń językiem komunikatywnym i prostym.
W książce mieści się właściwie cała Afryka lat 1962 – 1966 ze swoimi skomplikowanymi problemami, będącymi z jednej strony konsekwencja przeszłości, z drugiej – szkicem nakreślonych perspektyw, niezupełnie realnych w wymiarach czasu i przestrzeni. Książka odzwierciedla też ewolucje naszych poglądów na sprawy Czarnego Lądu, jaka przeszliśmy w okresie tych kilku lat. Ewolucja ta była rezultatem zmian w samej Afryce oraz wynikiem zwiększenia zasobu naszej wiedzy o tym kontynencie. W latach 1960 – 1962 kraje afrykańskie odegrały istotna rolę – zwłaszcza w ONZ – w walce o likwidację kolonializmu, o odprężenie międzynarodowe. Lata następne przyniosły jednak stępienie ostrza antyimperialistycznego w polityce tych państw, czego wyrazem był między innymi kryzys ruchu solidarności afroazjatyckiej oraz niepowodzenia prób realizacji jedności afrykańskiej. Jakie były przyczyny spadku napięcia rewolucyjnego w polityce państw Czarnej Afryki?
Wydaje się, że przyczyny te miały zarówno charakter wewnętrzny, jak i zewnętrzny. Przyczyna była niewątpliwie konieczność skoncentrowania się rządów państw afrykańskich na problemach wewnętrznych: politycznych, społecznych i gospodarczych. O spadku aktywności tych państw w dużym stopniu zadecydowały jednak zmiany w światowym układzie sił, jakie nastąpiły w latach 1960 – 1967. Istota ich polegała na tym, że poważnie zmalała rola państw „trzeciego świata”, w tym Czarnej Afryki, jako pośrednika między Wschodem i Zachodem. Jednocześnie wśród państw afrykańskich pogłębiło się wewnętrzne rozbicie, uniemożliwiające podjęcie bardziej skutecznych kroków na forum międzynarodowym. Wszystko to sprzyjało utrwalaniu się przekonania, że losy świata leżą w rękach wielkich mocarstw i „trzeci świat” niewiele może zmienić w tej mierze.
Z drugiej strony wiele krajów tej sfery, zabiegających o pomoc ze strony państw imperialistycznych, świadomie zrezygnowało z postępowych haseł w polityce zagranicznej.
Jest rzeczą ciekawa, że w ostatnich latach, między innymi w wyniku szeregu zamachów stanu oraz procesów polaryzacji politycznej, obserwujemy istotne zmiany w składzie ekip rządzących wielu państw Czarnej Afryki. Regułą przy tym jest to, że odchodzą od steru władzy przywódcy walk narodowowyzwoleńczych, którzy swoja pozycje i autorytet zdobyli wtedy, gdy trzeba było walczyć o niepodległość. Na ich miejsce przychodzą fachowcy, wykształceni częstokroć już w latach pokolonialnych. Być może ten kierunek zmian przyspieszy formowanie nowych programów działania.
W jakim kierunku będzie zmierzał rozwój niepodległej Afryki? Istnieje zbyt duże zróżnicowanie poziomu wyjściowego, aby można mówić o jednakowych dla wszystkich państw tendencjach rozwojowych. Dotychczasowy bieg wydarzeń pozwala wnosić, ze kierunków tych będzie kilka.
Książa Ryszarda Kapuścińskiego, jakkolwiek ukazuje tylko egzotykę życia politycznego, pozwala nam lepiej zrozumieć wszystkie te procesy i towarzyszące im poszukiwania. Autor wprowadza Czytelnika w kłopoty sercowe działacza Frontu Wyzwolenia Mozambiku, relacjonuje obrady parlamentu Tanganiki i rozważania w sprawie przyszłości i płacenia alimentów. Jest wszędzie. Na afrykańskim „szczycie’ w Addis Abebie i podczas zamachu stanu w Dahomeju i Nigerii. Nie sposób zliczyć wszystkich wydarzeń, którym towarzyszył. To są zdecydowanie najlepsze części książki. Słabsze są te, gdzie autor próbuje teoretycznych uogólnień, gdzie zaczyna wykreślać paralele i porównania historyczne.
Tych, których książka Kapuścińskiego szokuje, odsyłam do wstępu, gdzie sam autor napisał: „W Afryce pasjonowała mnie egzotyka życia politycznego. Najbardziej zajmowało mnie to, w jaki sposób tradycje lokalne, obyczaj, środowisko – wpływają na styl polityki, jak deformują jej mechanizmy i kształtują jej nowe formy. Ten styk obyczaju i polityki, wzajemne oddziaływanie obu dziedzin życia na siebie – jakiż to świetny obiekt obserwacji”. To rozgrzesza, ale niezupełnie. Wiele tez autora jest – najdelikatniej to formułując – bardzo dyskusyjnych. Nie ze wszystkimi można się zgodzić. Ale ostatecznie, jest o przecież utrzymany w świetnej zbeletryzowanej formie reportaż polityczny; taki, jakich jest nam na ogół brak. Jestem przekonany, że znajdzie wielu czytelników.
Dzisiaj nie[podległa Afryka znajduje się na kolejnym zakręcie swojej historii. Należy stwierdzić, że przebiegające tam procesy nie zawsze są właściwie oceniane, analizę złożonej rzeczywistości często cechuje – jakkolwiek niechętnie się do tego przyznajemy – europocentryzm, przejawiający się w próbach doszukiwania się europejskich wzorów postępowania w afrykańskiej rzeczywistości. Stąd pełne naiwnego optymizmu oceny lat ubiegłych i obecnie – skrajny, nieuzasadniony pesymizm. W rzeczywistości mamy tu do czynienia z długotrwałym procesem rozwoju historycznego, pełnym wewnętrznych napięć. Trudnościom, które mają nowo powstałe państwa Afryki, towarzyszy narastanie warunków i sił, które w miarę upływu czasu wywierać będą coraz większy wpływ na perspektywę ich rozwoju.