Nieco ponad trzydzieści lat temu Antonina Kołoskowska w swojej „Socjologii kultury” pisała o współczesnych mass mediach, że cechuje je populizm, proponowana przez nie rozrywka jest przeładowana agresją, brak jej wyrafinowania, a demokratyzacja kultury doprowadziła do zrównania wszystkich nadawców i umieszczenia na jednym poziomie tandety ze sztuką autentyczną – krótko mówiąc prostactwo wzięło górę nad przekazem intelektualnym. Faktem jest, że sztuka dziennikarska, odkąd wielkie koncerny medialne przejęły kontrolę nad mass mediami, znajduje się w odwrocie. Dodatkowo znajdujemy się chyba w stanie swoistego dekadentyzmu, który nakazuje nam – odbiorcom – poszukiwać w mediach coraz bardziej drastycznych wrażeń, zaspokajać swój głód informacji wiadomościami o niewielkiej wartości intelektualnej, ale wywołującymi skrajne emocje, a nawet wstrząsy.
Myślę, że refleksja na temat sztuki dziennikarskiej powinna towarzyszyć nie tylko ludziom związanym z mediami zawodowo, tak samo jak wydana właśnie nakładem Agory książka „To nie jest zawód dla cyników”, będąca zbiorem wykładów Ryszarda Kapuścińskiego, nie jest przeznaczona tylko dla dziennikarzy. Zawarte w książce wykłady Ryszard Kapuściński wygłosił w Hiszpanii i we Włoszech podczas prowadzonych przez siebie warsztatów dziennikarskich. Dziś po raz pierwszy możemy czytać je w całości w języku polskim. Znajdziemy w nich refleksje Autora „Cesarza” na temat tajników dziennikarstwa, pracy reportażysty, ale przede wszystkim niezwykle ważną, szczególnie w kontekście szeroko dziś omawianego kryzysu dziennikarstwa, dość surową ocenę współczesnych mediów.
I tak według Kapuścińskiego charakter pracy dziennikarza uległ zasadniczej zmianie: dziś dziennikarz jest osobą anonimową, zajmującą się generowaniem pozbawionych charakteru newsów, które nie maja nic wspólnego z artykułami. Z drugiej strony każdy dziennikarz stanowi część alternatywnego świata, który zastępuje świat rzeczywisty, może manipulować opinią publiczną. Tego typu diagnoza każe zastanowić się nad skutkami owej rewolucji medialnej, rewolucji, która, jakżeby inaczej, pożera własne dzieci… Kapuściński mówi o czymś, co z punku widzenia współczesnego świata brzmi jak anachronizm: „Dziennikarzowi nie wolno wynosić się nad tych, z którymi będzie pracował, przeciwnie, musi być im równy, musi być jednym z nich, takim jak oni, aby móc się do nich zbliżyć, móc ich zrozumieć i potem wyrazić swoje oczekiwania, swoje nadzieje”. Pokora, przyjaźń, świadomość, że ma się do czynienia z materią niezwykle delikatną – z człowiekiem – kto dziś o tym pamięta? Klasa dziennikarza, reportera, nawet uniżoność wobec tego, o którym chce się napisać, a nade wszystko szacunek, to idee, które Kapuściński uznawał za najistotniejsze w swojej pracy. Miał on świadomość jednej bardzo istotnej rzeczy: reporter pojawia się w życiu człowieka, a potem znika, pozostawiając po sobie swój tekst, który może złamać komuś życie…
Słowo jest narzędziem pracy dziennikarza i słowu należy się szacunek. Zmarginalizowanie istoty pracy dziennikarza przez wielkie koncerny medialne, zastąpienie idei kapitałem i przekształcenie mediów w instrumenty do generowania coraz większych zysków spowodowało trywializację wartości słowa. Ryszard Kapuściński nigdy nie mówił językiem skomplikowanym. Prostota jego przekazu w jakiś sposób odpowiadała skromności jego osoby. On nie pisał o ludziach, on o nich opowiadał, opowiadał tak, jakby cały czas z nimi rozmawiał. Miał pasję, wrażliwość oraz dar nie tylko widzenia, ale i rozumienia świata, czuł powinność wobec swoich bohaterów, był głosem tych, którzy jakże często byli wykluczeni. Dziennikarstwo Kapuścińskiego to piękna narracja, narracja, której dziś bardzo brakuje nie ze względu na bogactwo językowe jego tekstów, lecz na ciszę, będącą jedyną w swoim rodzaju relacją między autorem a jego czytelnikiem.
źródło: http://podtytulem.blox.pl/2013/06/Reporter-odchodzi-i-nigdy-wiecej-nie-wraca8211.html