źródło: SW Czytelnik, 7 listopada 2002, godz.17.30
data publikacji: 2002-11-07
——————————————————————–
Jak powstaje „Lapidarium”?
Przemówienie Ryszarda Kapuścińskiego podczas premiery Lapidarium V
Lapidarium V, SW Czytelnik, 7 listopada 2002, godz.17.30
opracowanie: www.kapuscinski.info
Lapidaria zacząłem pisać w takich okolicznościach. Kiedy został ogłoszony stan wojenny w grudniu 1981 roku, pracowałem wtedy w tygodniku „Kultura”. Ten tygodnik został zamknięty i myśmy wszyscy pracownicy, ponieważ należeliśmy do „Solidarności”, zostaliśmy wyrzuceni z pracy, z zawodu. I związku z tym nie miałem żadnego zajęcia i zastanawiałem się co tu właściwie pisać, co tu właściwie robić. I sięgnąłem najpierw do swoich notatek z wcześniejszych podróży i dlatego pierwszy tom „Lapidarium” zaczyna się takimi sekwencjami, fragmentami z moich pobytów w Ameryce Łacińskiej. Ale potem od tego odszedłem, od tego żeby to był tylko wyłącznie reporterski zapis i zacząłem pisać obserwacje, jakie nasuwało mi nasza rzeczywistość polska w tamtych okresach i również to wszystko co dotyczyło sztuki, literatury i socjologii i innych nauk społecznych.
W pewnym momencie zorientowałem się, ze nie da się dziś napisać żadnej książki syntetycznej o świecie. A to wynika z faktu, że żyjemy w świecie szalonych, radykalnych i gruntownych przemian, które się w dodatku dzieją z ogromną szybkością. I w związku z tym próba zbudowania jakieś jednolitej syntezy jest po prostu niemożliwa. Nie potrafimy tego świata jako całości ogarnąć. Nie potrafimy ponieważ nasza świadomość nie jest zbudowana na świat globalny. Nasza wyobraźnia została ukształtowana przez dziesiątki tysięcy lat życia naszych przodków, przez setki, setki pokoleń. Nasza wyobraźnia została ukształtowana na mały wymiar. Odkrycia archeologiczne wskazują na to, że pierwsze komuny ludzkie kształtowały się w grupie 30-50 osób. Więcej grupa nie mogła liczyć, bo nie mogła się wyżywić, a mniej z kolei, bo nie mogła się obronić. I mniej więcej w takiej grupie, w takim świecie kształtowała się nasza wyobraźnia. To wszystko trwa setki, tysiące lat.
A tu raptownie w XX wieku, a zwłaszcza w drugiej jego połowie, dokonuje się ogromna rewolucja elektroniczna, ogromna rewolucja komunikacyjna, która wywraca nam porządek świata do góry nogami. Dzięki tej rewolucji elektronicznej zostają zburzone dwa filary, na których opierała się nasza wyobraźnia. Jednym filarem była bariera czasu, a drugim – bariera przestrzeni. I dzięki temu postępowi elektronicznemu te dwie bariery zostały obalone. Czas przestał istnieć, przestrzeń przestała istnieć. W naszym globalnym świecie możemy się połączyć z dowolnym miejscem w dowolnej sekundzie. I do tego nasza wyobraźnia nie jest przyzwyczajona. Nasza wyobraźnia nie potrafi funkcjonować w takim świecie. Wobec tego umysł ludzki stosuje dwie taktyki, dwie strategie. Jedna to strategia próbowania jednak ogarnięcia tego świata. Istnieje na świecie pewna klasa ludzi, rosnąca ale ciągle niewielka, klasa ludzi próbująca myśleć globalnie. Jest to mowy typ, nowa formuła myślenia, nowy rodzaj definiowania świata. Druga taktyka umysłu ludzkiego to próba wyłączenia się z tego, na chowaniu się w zakamarki, nisze, na chowaniu się w małych wspólnotach. Na chowaniu się w krąg rodziny, swoich znajomych, na chowaniu się w krąg swojego miasta czy miasteczka, na chowaniu się w krąg swojego zawodu. Na niedostrzeganie tego innego świata. To jest nasz ratunek przed przyznaniem się do tego, że jesteśmy ukształtowani nie na tą epokę. I dlatego mamy do czynienie z dwoma rodzajami tekstów literackich. Mamy teksty, które na przykład opisują osobiste historie, tak jakby się one nie działy na naszym świecie, na naszej planecie. I z drugiej strony mamy literaturę i pisarzy, zwłaszcza pisarzy amerykańskich, którzy próbują nam ten świat zsyntezować, scalić.
I ci, którzy się zastanawiają nad światem, próbują ten świat ogarnąć, mają wielkie problemy, ponieważ nasz język, nasze wyobrażenie, nasza stylistyka, wszystko do tego się nie nadają. Musza próbować coś zrobić z tą nowa rzeczywistością, która coraz bardziej nas będzie naciskać. Ale jeżeli nie będziemy próbowali tej rzeczywistości zrozumieć, to będziemy się czuć coraz bardziej bezbronni, a świat ten będzie się dla nas stawiał coraz bardziej obojętny. Jak świat będzie stawał się dla nas obojętny, to my będziemy się czuli coraz bardziej marginalizowani. Będziemy wiedzieli, ze jest tam gdzieś jakiś świat bogaty, zamożny, rozwijający się, a my tutaj jesteśmy i nie możemy sobie znaleźć miejsca. Nie możemy w nim uczestniczyć i że jesteśmy spychani na jakby margines świata. Ten mechanizm jest bardzo bezwzględny, gdyż istotą świata w którym żyjemy i będziemy żyć, jest niesłychanie ostra i bezwzględna dynamika selekcji. Świat ten będzie się opłacał dla tych którzy w nim będą uczestniczyć; będzie odrzucał tych, którzy nie będą w nim uczestniczyć. W świecie tym nie ma co liczyć na litość, jest to świat bardzo bezwzględny.
Jeżeli chodzi o pisanie to wstępny ratunek, wstępną próbę odniesienia się do tego świata, przychodzi technika fragmentu – próba opisania tego świata poprzez opisanie fragmentów tego świata. Przyznanie się do tego, ze nie można go w całości opisać, ale trzeba próbować zrobić co się da i ile się da. To leży u podstaw tych kolejnych tomów „Lapidariów”. To widzenie świata przez pryzmat fragmentów, wyborze tego fragmentu, który jest często przypadkowy, ale który nie może opowiedzieć wszystkiego. A to odnajdujemy jakiś cytat od kogoś, a to znajdujemy jakąś refleksję, a to cytujemy czyjąś wypowiedź, jakąś uwagę, która nam w tle przyszła na myśl. I z tego budujemy ten szkielet, który właśnie nazywamy lapidarium.
Bo słowo lapidarium to właśnie oznacza – fragment. To jest taka część muzeum we wszystkich wielkich muzeach świata, tam gdzie gromadzi się zbiory z różnych epok, w tym z epoki starożytności. Jest tam zazwyczaj taki dziedziniec, na którym kładzie się wszystkie szczątki, fragmenty starożytnych rzeźb i płaskorzeźb, starożytnych dzieł w kamieniu, które już nie są całością. Jakiś fragment ręki z jakieś rzeźby, jakiś fragment tułowia, głowy. Z jednej strony nie możemy tego wystawiać w salach muzealnych, bo to nie jest to co chcielibyśmy wystawiać, ale z drugiej strony szkoda tego wyrzucać, szkoda żeby to gdzieś przepadło. Te właśnie miejsca nazywają się w języku muzealników lapidariami.
„Lapidaria” to są właśnie takie fragmenty myśli, refleksji, z których nie dało się wyrzeźbić całej postaci. Ale są to fragmenty poszukiwania jakieś idei, myśli, a czasami to nawet nie wiemy poszukiwania czego.
Jest tam bardzo dużo cytatów. Uważam, że we współczesnym świecie cytat jest bardzo ważnym gatunkiem literackim. A wynika to z faktu, ze dzisiaj na świecie jest ogromna produkcja słowa drukowanego. Jest coraz więcej książek, coraz więcej ludzi pisze książki, coraz więcej wydawców wydaje książki. Te zalanie książkami to jest wielkie utrapienie.
Mówi się, że radio czy telewizja wykończą literaturę. Nie! Jeżeli coś wykończy literaturę to ona sama wykończy się przez siebie. Ona sama urośnie do takich rozmiarów, że nikt nie będzie w stanie jej śledzić, nikt nie będzie w stanie jej selekcjonować, nikt nie będzie w stanie powiedzieć co tam jest dobre a co złe. W tych warunkach ogromnego znaczenia nabiera fragment, cytat. Ponieważ jeżeli weźmiemy jakąś książkę, która liczy zazwyczaj 400 stron; raptem w jakimś miejscu, na jakieś stronie pojawia się zdanie genialne, błysk, nieprawdopodobnie olśniewający fragment. Ale te czterysta stron zabiło ten fragment. Ale jeżeli my go wydobędziemy, jeżeli do oświetlimy i nadamy mu nową formę życia, to ten fragment nam bardzo pomoże określić, zrozumieć ten świat. I dlatego ten który poświęcił się na przeczytanie tych czterystu stron i na wydobycie tego zdania, wykonał działanie twórcze, ponieważ inaczej te zdanie zginie lub nie zostanie dostrzeżone w tych potokach słów. I dlatego rola cytatu w tej powodzi słów nabiera ogromnego znaczenia. I dlatego ja chętnie posługuje się cytatem.
Tak właśnie piszą się „Lapidaria”. One się najpierw piszą w notesach A4, potem przepisuje je i przepisuję. Potem rozcinam je na fragmenty, a potem te fragment sklejam. Potem je jeszcze raz czytam i wybieram. To jest duża selekcja ponieważ to co się ukazuje w książce to mniej więcej jedna czwarta tego co mam zapisane. Ten proces selekcji jest bardzo ciągły. A ponieważ „Lapidaria” wychodzą w wielu krajach, w wielu językach, dokonuje się tutaj jeszcze jedna selekcja. Tłumacze wybierają to co jest dla nich w książce najważniejsze i wychodzą tam drukiem duże wybory tych „Lapidariów”.
W ten sposób dokonuje się wieczna selekcja tych fragmentów, wieczny ich wybór. I dlatego na końcu, w ostateczności zostanie tylko kilka fragmentów z tego całego morza, które już teraz istnieje.
Ryszard Kapuściński