Ryszard Kapuściński o książce „Jeszcze dzień życia”

„Wszystkie moje wcześniejsze książki były zbiorami reportaży z różnych krajów lub z różnych okresów. „Jeszcze dzień życia” to moja pierwsza prawdziwa książka. Zawiera moje doświadczenia i refleksje z początków, trwającej do dzisiaj, wojny domowej w Angoli. To był rok 1973. W Portugalii wybuchła rewolucja i został obalony reżim wojskowy Salazara. Rada rewolucji ogłosiła niepodległość kolonii. Jedną z nich była właśnie Angola. W Angoli, tak jak w innych krajach Afryki, jest bardzo dużo różnych nacji, różnych etnicznych ugrupowań, plemion itd. Był to jeden z powodów wybuchu wojny domowej. Rozpoczęła się walka, chaotyczna, bezwzględna, która przeraziła całą Europę. Kiedy wszyscy uciekali z Angoli, ja tam pojechałem.

Jechałem z myślą, że już stamtąd nie wyjadę, ale uważałem, że powinienem tam być. W tym czasie to było jedno z kluczowych wydarzeń na świecie. Byłem tam przez pewien czas jedynym korespondentem zagranicznym. Nadawałem relacje dla PAP-u, a z własnych przeżyć i własnych obserwacji zbierał mi się materiał do tej książki. „Jeszcze dzień życia” jest książką bardzo osobistą. Nie o wojnie, nie o tych walczących stronach, tylko o zagubieniu, o niewiadomej, o niepewności, co się z tobą stanie. Były tam takie sytuacje, że człowiek właściwie wiedział, że nie będzie już żył. I każdego dnia mówiło się z ulgą: – O, jeszcze jeden dzień z życia mam za sobą, jeszcze jeden mnie czeka. Ale już nie więcej”.

Ryszard Kapuściński