Alicja – godna partnerka Kapuścińskiego

Autor:Wiktor Osiatyński
Źródło:Gazeta Wyborcza

W 1951 roku Ryszard Kapuściński studiował na pierwszym roku historii na
UW. Kiedyś stanął naprzeciw grupy koleżanek, z których jedna paliła
papierosa. Rysiek spojrzał na nią i przecząco pokiwał głową. Alicja
wyrzuciła niedopałek; to był jej ostatni papieros w życiu. Niedługo
potem wzięli ślub, a później urodziła się im córka, Zofia.

W następnym roku mama Ryszarda doznała wylewu krwi do mózgu. Ryszard
nabrał wtedy podziwu dla medycyny ratunkowej i namówił żonę, by
zamieniła historię na medycynę, o czym zresztą sama wcześniej marzyła.
Po studiach Alicja Kapuścińska pracowała w Szpitalu Dziecięcym na ul.
Działdowskiej w Warszawie. Specjalizowała się w celiakii. Jest to
zaburzenie wchłaniania glutenu, czyli białka zbóż. U dzieci z celiakią
uszkodzone jelita przestają wchłaniać jedzenie. Chorobę rozpoznawano po
tym, że dzieci chudły i miały wzdęty brzuch.

By pozwolić dzieciom na prawidłowy rozwój, trzeba było wykryć
przeciwciała na celiakię. Dokonał tego w latach 80. zespół kierowany
przez profesora Tadeusza Chorzelskiego z Kliniki Dermatologii AM. Odtąd
można było rozpoznać chorobę, badając krew, zanim jeszcze jelita uległy
zniszczeniu. Alicja Kapuścińska była członkinią tego zespołu,
przedstawiała wyniki badań klinicznych na międzynarodowych konferencjach
w Tampere, w Brukseli i w Budapeszcie. W 1988 roku obroniła pracę
doktorską właśnie na temat celiakii, otrzymała za nią nagrodę ministra
zdrowia.

Trzy lata później, zmęczona nocnymi dyżurami w szpitalu, przeszła na
przedwczesną emeryturę. Chciała częściej jeździć do córki i wnuka w
Kanadzie albo do ukochanego domku na działce w Woli Chodkowskiej. Ale
plany te zmieniła światowa kariera męża. Kariera pisarza to nie tylko
splendor, bankiety i nagrody. Za każdym nowym wydaniem stoją wydawcy i
agenci, dziesiątki listów, negocjacji i rozmów, a później obliczanie
honorariów i tantiem, podatków do zapłacenia – za granicą i w kraju.
Stanisław Lem, który jako pierwszy polski pisarz odniósł zagraniczny
sukces, do końca życia narzekał, że sukces ten bardzo utrudnił mu
spokojną pracę pisarską.

Ryszard Kapuściński nie musiał uczyć się przepisów podatkowych,
wyszukiwania połączeń lotniczych, kupowania biletów i dziesiątek innych
umiejętności życiowych, których zapewne nigdy zresztą by się nie
nauczył, a nawet jeśli – to ogromnym kosztem, za cenę własnej
twórczości. Obowiązki te wzięła na siebie Alicja. Najpierw łączyła je z
pracą lekarza, a później poświęciła się jej całkowicie. Nigdy na to nie
narzekała, przeciwnie, traktowała nowe zadania jako nowe wyzwanie. Nigdy
też nie pociągał ją blask kamer, nawet gdy Ryszard szedł odbierać
nagrody, doktoraty czy inne wyróżnienia, większość uroczystości pani
Alicja oglądała w telewizji.

Ryszard gromadził tysiące książek, które przywoził z podróży i kupował
bez opamiętania, bo może kiedyś będzie musiał coś w nich sprawdzić. W
mieszkanku na ulicy Pustoła na Woli wypełniały one wszystkie ściany,
podłogi, stoły, meble. Dopiero gdy przenieśli się na Kolonię Staszica,
ich mieszkanie zaczęło przypominać dom, a stosy książek zajmowały każdy
skrawek pracowni urządzonej na poddaszu. Tam właśnie Ryszard przeważnie
spotykał się z dziennikarzami i znajomymi. Czasem jednak rozmawialiśmy w
mieszkaniu, razem z Alicją. I wtedy stawało się widoczne, że nie była
ona tylko asystentką i agentką wielkiego pisarza, ale jego równorzędną
partnerką – w rozmowie o świecie, w komentowaniu wydarzeń, w stawianiu
pytań, w dzieleniu się lekturami i przemyśleniami. I było oczywiste, że
jego talent znalazł środowisko życiowe, w którym mógł kwitnąć.