źródło: Press
data publikacji: 1999-12-15
Na ścianach jego pracowni nie wisi ani jeden obraz. Ale nie ma też centymetra wolnego miejsca – wszędzie stoją regały z tysiącami książek. Pracownia mieści się w przedwojennej willi na warszawskiej Ochocie. Kapuścińscy zajmują mieszkanie na pierwszym piętrze. a pracownię urządzili na strychu. Oddzielona jest od mieszkania i celowo nie ma tam telefonu, by podczas pracy nie rozpraszał autora.
Po prawej stronie od drzwi ściana książek o Pińsku na Białorusi. Za nimi. na drewnianych schodach prowadzących na antresolę, leży 21 książek o fragmencie. – To mnie fascynuje – mówi Ryszard Kapuściński – teoria fragmentu i książki pisane fragmentem. Forma notatek, zeszytów, zapisków. W świecie tak rozrośniętym, chaotycznym i trudnym do uporządkowania wszystko zmierza w stronę collagę’u – luźnego zbioru fragmentów.
Książki Kapuścińskiego ruszają się. Jeśli docierają na schody, to znaczy, że niebawem będą potrzebne.
Drzwi pracowni od środka wyglądają jak gazetka ścienna: zbiór papierowych wycinków, przypiętych pinezkami. Ryszard Kapuściński opowiada o każdym skrawku z taką czułością, jak mały chłopiec o swoich żołnierzykach: – O, tu mam ważny cytat z Mozarta po niemiecku. „Nie kładę się nigdy do łóżka, nim nie pomyślę, że może to już być ostatni dzień, po którym mnie już nie będzie”. A tu z Miłosza, tu z Pascala, to pamiątkowy bilet z Disneylandu. Do Stanów pojechałem bardzo późno, a Europy do dziś praktycznie nie znam. nawet w Finlandii czy Rumunii nie byłem.
– To jest zdjęcie pewnego Araba w średnim wieku – kontynuuje. – Zdjęcie legitymacyjne, bo oni mają ciekawy zwyczaj: gdy poznają kogoś nowego, ofiarowują mu w prezencie swoją fotografię – mówi i dociska pinezkę.
Na środku pracowni stoi długa, drewniana rynna. Można ją obejść. Z rynny wystają teczki – każda ma swój tytuł. W teczkach pełno wycinków, notatek i odbitek. Autor sam pracowicie gromadzi wszystko, co może mu się przydać do przyszłych książek i co uznaje za ważne.
Dwie teczki wymagają wyjaśnień. „Życiorys” – to materiały na własny temat. Są w niej m.in. artykuły o zagranicznych wydaniach książek Kapuścińskiego (88 przekładów). „Villa Waldberta” – to informacje o domu pracy twórczej pod Monachium, dokąd od dawna Kapuścińskiego zapraszają, ale on nie ma czasu tam przyjechać.
W pracowni ważne są też dwie drewniane belki podtrzymujące sufit.
Pierwsza, ukośna, przechodzi nad krzesłem przy biurku. Wisi na niej zdjęcie oprawione w szkło: Kapuściński na kolacji z Salmanem Rushdie i ośmioma innymi osobami. Gdzie jedli – nie można zdradzić. Obok, w ramce, kartka od Edwarda Stachury z Meksyku, z datą 14.01.1975: „Najlepszego w Nowym Roku i w kilkudziesięciu następnych, jeśli nam nie rozsadzą planety naszej”. Dalej, na prawo, oprawiona fotografia Pińska przed wojną. Na końcu belki -pocztówkowa grafika z frontonem Royal Court Theatre w Londynie, gdzie wystawiano „Cesarza”. Belka ukośna jest belką okolicznościową.
Druga belka, pionowa, podtrzymująca strop, jest belką strategiczną. Oprócz elementów pamiątkowych (mapki Kamerunu „z najgorszą drogą świata”; zdjęcia Josifa Brodskiego wyciętego z gazety, „żeby mi się nie zgubiło”) mieści wszelkie potrzebne wycinki. Mogą być niebawem wykorzystane, na przykład w „Lapidarium IV”. U dołu belki przyszpilony jest tekst Mirosława Pęczaka z „Polityki” – w nim jedno, podkreślone przez Kapuścińskiego zdanie: „Rozrywka zajmuje miejsce sztuki”.
Największym z wycinków umieszczonych na belce jest esej Jacka Sempolińskiego, malarza, z zaznaczonym na różowo fragmentem zdania: „…produkować nieogarniętą masę obrazów za nieogarniętą masę pieniędzy…”
Dlaczego podkreślił właśnie to zdanie?
– Bo interesuje mnie zjawisko obfitości. Świat jest zalany wszystkim, nawet dziełami sztuki. Przygniotła nas obfitość – odpowiada.