Mistrz reportażu – zapis czatu

Autor: Czat 'Polityki’
źródło: Czat 'Polityki’
data publikacji: 2004-09-27
——————————————————————–
Ryszard Kapuściński:Witam Państwa. Bardzo mi przyjemnie spotkać się z Państwem.
Piotrek2: Czy prawdą jest, że pisze Pan codziennie jedna stronę nowej książki?
Ryszard Kapuściński: Prawdą – jeżeli piszę. Mam okresy pisania i okresy, kiedy nie piszę w ogóle.
Petroniusz: Dzień dobry. Czy studia historyczne pomogły Panu w karierze dziennikarza?
Ryszard Kapuściński: Ogromnie. Uważam, że pisania na każdy temat wymaga znajomości tego jak dany problem powstał, skąd się wziął i jaki jest jego kontekst. Słowem – wymaga znajomości historii. Uważam, że każdy dziennikarz, który poważnie traktuje swoją pracę, powinien być w jakimś sensie historykiem.
ola: Czy reportaż prasowy juz umarł czy właśnie umiera, jakie jest Pana zdanie? W prasie dominują zdjęcia i krótkie formy dziennikarskie
Ryszard Kapuściński: Odwrotnie – uważam, że reportaż, dobry reportaż, bardzo rozwija się współcześnie i znajduje swoje miejsce w najlepszych czasopismach i w najlepszych stacjach telewizyjnych. To, co się zmieniło i na co Pan słusznie zwraca uwagę – zmieniło się miejsce reportażu w ogólnym piśmiennictwie. Reportaż był związany najczęściej z codzienną gazetą. Ten reportaż rzeczywiście jest w zaniku w tej części pracy, która zmierza w kierunku tabloidu. Natomiast reportaż coraz bardziej przybiera postać twórczości książkowej. I ten reportaż tzw. narrative-journalism albo literary-journalism jest w okresie bardzo poważnego rozwoju. Sumując, reportaż z dziedziny dziennikarstwa przechodzi w coraz bardziej w dziedzinę literatury.
tomek: Czy Podróże z Herodotem (wszak jak Pan pisze książka Herodota towarzyszyła Panu podczas podroży po świecie) są symbolicznym podsumowaniem Pana zawodowej kariery jako 'współczesnego Herodota’? Kogoś kto niesie świadectwo prawdy i wydarzeń, kto jeździ tam, gdzie nie jeżdżą kamery telewizji, której oczami niestety głównie patrzymy na świat Ryszard Kapuściński: Herodota traktuję przede wszystkim jako tego autora, który odkrył w ogóle reportaż. Był pierwszym reporterem na świecie. A przez to, że rozumiał, że źródłem materiału są przede wszystkim inni ludzie i żeby ich spotkać trzeba do nich pojechać, trzeba wyruszyć w podróż. Myślę, że od tego momentu nic nowego się nie stało w reportażu. Ciągle jest on tym gatunkiem literatury, która powstaje ze spotkania podróżującego reportera z ludźmi napotkanymi w drodze. carmelec: Do czego nigdy się Pan nie zdołał przyzwyczaić w pracy reportera? Ryszard Kapuściński: Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie, gdyż można na nie odpowiedzieć na wielu różnych poziomach. Jeśli chodzi o mnie osobiście nie zdołałem się przyzwyczaić do tego, co jest złem na świecie – do biedy, konfliktów, nieszczęść. I myślę, że przyzwyczajenie się do zła istniejącego na świecie oznacza koniec reportera. Nie powinien on Piotrek2: Jest mi niezmiernie milo, ze mogę Panu zadać kilka pytań. Czy Pana zdaniem można 'zrobić’ dobry reportaż telewizyjny? Jaki jest Pana stosunek do dziennikarstwa telewizyjnego? Ryszard Kapuściński: Uważam, że można. I uważam, że dziennikarstwo telewizyjne ma bardzo ważną rolę do spełnienia. Pod jednym warunkiem – że jest traktowane serio, na wysokim poziomie przekazu i z poczuciem wielkiej odpowiedzialności za to, co się robi. Takie dziennikarstwo mimo wszystkich trudności i oporów ze strony biurokracji, która rządzi wieloma sieciami telewizyjnymi, jednak istnieje i są na to liczne dowody tych, którzy oglądają takie programy jak Discovery, BBC, Arte. Mam wielu kolegów reporterów telewizyjnych, którzy robią znakomite filmy dokumentalne. aneta: Jak Pan rozumie pojęcie fikcji w reportażu literackim i czy Pana zdaniem w ogóle istnieje coś takiego w tego typu relacjach? Ryszard Kapuściński: W reportażu literackim posługujemy się tymi wszystkimi zdobyczami literatury fikcyjnej, które służą nam do wzbogacenia obrazu opisywanej rzeczywistości dla której tradycyjny język gazetowy był zbyt ubogi i niedostateczny. W tym języku nie można było opisać całego bogactwa różnorodności świata i ludzi. Stąd reporterzy uprawiający właśnie reportaż literacki sięgnęli po narzędzia warsztatu pisarza fikcyjnego. I w tym sensie to korzystanie z liter to korzystanie z literatury fikcyjnej jest dopuszczalne. Natomiast reportaż literacki nie powinien pozwalać sobie na to, na co może pozwolić sobie autor powieści – tzn. czerpać materiału, tworzywa, budulca, ze swojej wyobraźni, ze swojego wnętrza, zamiast z otaczającej go rzeczywistości. konik: Wyobraża Pan sobie napisanie takiego reportażu ze współczesnej Polski, którym zainteresowałoby się czytelnicy na całym świecie ? Co by to mogło być ? Ryszard Kapuściński: To bardzo dobre pytanie. Myślę, że tak, ale musiałby to być reportaż pokazujący nasze społeczeństwo w tym trudnym okresie transformacji w jakim się obecnie znajdujemy. Więc musiałby to być reportaż panoramiczny, o dużym ładunku wiedzy socjologicznej, taki który by mówił o przemianie jaką przeżywa w tej chwili nie tylko Polska, ale cała nasza część Europy. I to wymaga oczywiście ogromnej nie tylko pracy, ale i jasnej wizji. W tej chwili trudno znaleźć taki reportaż, ale żyjemy w czasie kiedy nagle pojawiają się jakieś nieoczekiwane utwory i myślę, że taki nieoczekiwany reportaż będziemy mogli niedługo przeczytać. hmazepa: Czy jako 'tłumacz kultur’ zaliczyłby się Pan do pisarzy postkolonializmu (Said, Rushdie) i czy teoria 'third space’ (Homi Bhaba) odgrywa jakas role w Pana pisarstwie ? Ryszard Kapuściński: W pewnym sensie tak, tzn. przyjaźniłem się ze zmarłym niedawno Saidem i przyjaźnie się nadal z Salmonem Rushdiem, jak również z całą powiększającą się zresztą generacją pisarzy, którzy próbują opisać tworzący się wielokulturowy świat, tworzące się społeczeństwo planetarne. To wielki i nowy temat, bardzo trudny ponieważ poruszamy się wśród zjawisk, które dopiero się tworzą, a bardzo trudno w literaturze opisać zjawiska jeszcze nie ukształtowane. Niemniej myślę, że jest to niesłychanie ważny temat, który będzie nam towarzyszył przez cały wiek XXI, ponieważ ten właśnie wiek, w który wkraczamy jest wiekiem narodzin społeczności planetarnej. Także teoria Homi Bhaby jest bardzo płodna i ważna, ponieważ mówi ona o tych nowych obszarach rzeczywistości i kontaktu, w które wszyscy coraz głębiej wstępujemy i w której będziemy istnieć. korkorek: Będąc dziennikarze chyba nigdy Pan nie pisał o swoich rodzinnych stronach dlaczego? Mój dziadek pochodzi z terenów Białorusi i mówi ze to miejsce jest piękne i ma swoją dusze Ryszard Kapuściński: To nie jest ścisłe. Pochodzę z Pińska, z Polesia, i bardzo czuje się związany z ziemią na której się urodziłem. Jestem członkiem Związku Polaków Pińska. O Pińsku pisałem w swojej książce 'Busz po polsku’. Wspominam o nim w różnych tomach mojego cyklu pt. 'Lapidarium’. A w przyszłym roku w ogóle będę pisał osobną książkę o swoim dzieciństwie na Polesiu i w Pińsku. lightmyway: Oprócz zbierania materiałów do reportaży robił Pan podczas wyjazdów także zdjęcia. Czy jest możliwe połączenie obu tych czynności? czy nie jest tak, że trzeba na coś się zdecydować (zakładając oczywiście, że chce się mieć dobre efekty) i jak Panu udawało się to łączyć? Ryszard Kapuściński: Bardzo ważne pytanie. Otóż fotografuje i piszę, ale obie te czynności traktuję rozdzielnie. Np. nigdy nie ilustruję swoimi zdjęciami swoich książek. Uważam pisanie i fotografowanie za dwa różne sposoby patrzenia na świat i dwa różne sposoby przedstawiania go. W praktyce reporterskiej dzielę te rzeczy w ten sposób, że w dniach kiedy zbieram materiał do reportażu pisanego – nie fotografuje. Natomiast staram się znaleźć takiego dni, w których biorę aparat i wtedy nie piszę, a wyłącznie fotografuje. W każdej z tych czynności szukam innych rzeczy. Np. kiedy z kimś rozmawiam interesuje mnie tylko to, co mi powie, a kiedy fotografuje interesuje mnie jego twarz, wyraz tej twarzy, nastrój tej twarzy. To są zupełnie różne sposoby opisywanie i przedstawiania świata i ludzi. sidonia: Jakie zadanie powinien spełniać dziś reportaż? Rozbudzać nadzieje na lepsze jutro ,tłumaczyć zachowanie ludzi odmienną kulturą, karać jednostki. Ryszard Kapuściński: Myślę, że wszystkie te wymienione zadania łącznie. Reportaż bowiem spełnia bardzo różne zadania, opisywania, interpretowania, rozumienia. Powinien starać się pokazać rzeczywistość jako fenomen złożony i niepowtarzalny. Powinien tam, gdzie powinien być reportażem interwencyjnym, a w innych wypadkach reportażem wyjaśniającym zjawisko albo opisującym, albo starającym się przybliżyć nam tematy i bohaterów. magdary: Proszę mi powiedzieć, czy trzeba mieć w sobie coś wyjątkowego , aby móc prowadzić życie takie jak pan, czyli nie być obserwatorem , ale móc uczestniczyć ? Ryszard Kapuściński: Myślę, że konieczna jest jedna rzecz – ciekawość świata. Nie wszyscy ludzie interesują się światem, a ci którzy się interesują nie zawsze mają warunki albo zwyczajnie chęć poświęcenia tej ciekawości swojego czasu a nawet życia. Drugim warunkiem jest traktowanie tego, co się robi w sposób serio. Nasz świat jest złożony i bardzo trudny do zrozumienia i opisania. Konieczna jest więc gotowość oddania wszystkiego, aby naszym czytelnikom, słuchaczom czy widzom, opowiedzieć o tym świecie w sposób który wydaje nam się możliwie najbliższy prawdy i rzeczywistości. Tanatos: Jaka jest Pańska recepta na zachowanie obiektywizmu do tematu, o którym się pisze? Jest to w ogóle możliwe? Ryszard Kapuściński: To jest częste pytanie wynikające z tego, że nie definiujemy ściśle pojęcia obiektywizmu. Zadaniem reportera jest być obiektywnym na tyle na ile to jest w ogóle możliwe. Na tyle na ile nakazuje mu jego wiedza, jego znajomość przedmiotu i jego odpowiedzialność oraz jego humanizm. To są kategorie bardzo subiektywne i bardzo zależne od poszczególnych ludzi. Obiektywizm należy więc traktować nie jako rzecz gotową i raz daną, ale jako poczucie odpowiedzialności za to, co się pisze jako kryterium, które na nas nakłada nasza własna wiedza i nasze sumienie. magdary: Czy musiał Pan się często czegoś wyrzekać w życiu prywatnym, aby być dobrym reporterem i jak było to trudne, i jak ocenia to Pan z perspektywy czasu ? Ryszard Kapuściński: Uprawianie reportażu, który zakłada że reporter jest człowiekiem podróżującym, dużo jeździ, i prowadzi bardzo trudne i niestabilne życie może oczywiście być uważany za kogoś, kto musi wyrzekać się owego życia prywatnego. Ale myślę, że istotne jest tu, co rozumie się przez życie prywatne? Osobiście mam rodzinę, bardzo wyrozumiałą w stosunku do tego, co robiłem i choć chciałbym jej więcej poświęcić czasu, wszyscy w mojej rodzinie byliśmy w mojej rodzinie byliśmy świadomi, że jest coraz więcej takich zawodów na świecie, które zakładają ruchliwość jako formę ich realizowania. Wkraczamy w epokę rosnącej ruchliwości wszystkich i tradycyjna forma spędzania czasu zawsze razem będzie możliwa tylko dla malejącej liczby szczęśliwców. Piotrek2: Czy nadal pali pan Radomskie? Moje pytanie jest związane ze sławną sceną ucieczki przed wężem, opisaną przez Pana w Hebanie. Ryszard Kapuściński: Nie, palenie rzuciłem dokładnie 24 lata temu. I od tego czasu nie wziąłem papierosa do ręki, a co więcej w ogóle nie odczuwam takiej chęci. Magda3: zastanawiam się jak jest to możliwe aby zaprzyjaźnić się tak mocno z całym światem – ja tak odczytuje wszystkie Pana reportaże, przyjaźń, empatia, chce poznania egzystencji, kultur tysięcy narodów, ludzi – jak Pan to robi? Ryszard Kapuściński: Bardzo by mi trudno było odpowiedzieć na to pytanie w sposób wyczerpujący. Myślę, że istnieje kategoria ludzi posiadających zdolność, która w psychologii nosi określenie empatii. Jest to pewna naturalna cecha sprawiająca, że gdziekolwiek się znajdziemy czy z kimkolwiek się spotykamy w sposób zupełnie naturalny zaczynamy czuć się tak jak byśmy zawsze byli w tym miejscu, czy tak jak te osoby były nam zawsze bliskie. Zaczynamy przejmować się ich problemami, interesować się ich losem. Nie robi się tego świadomie ani pod żadnym przymusem. Po prostu to tak jest. Po prostu ci wszyscy ludzie są dla nas rzeczywiście ważni i w tych wszystkich miejscach, gdzie się znajdujemy odczuwamy je jako by troszkę były to nasze miejsca. Nie mówię tu oczywiście o wszelkich horrorach czy o wszelkich odrażających typach – bo to też jest. Ale myślę o zwykłym codziennym świecie i o normalnych, przeciętnych ludziach, a wśród nich czuję się po prostu dobrze, czuję się jednym Student_Tom: Czy reporter może naprawiać świat? Czy bycie reporterem nie wyklucza zaangażowania? Czy – widząc głodne dziecko – nie pomyślał Pan sobie kiedyś: pal licho reportaż, muszę znaleźć jakieś jedzenie temu małemu…?? Ryszard Kapuściński: To też ważne pytanie. Pytanie dotyczące wyboru przed którym w naszej pracy reportera nieustannie jesteśmy stawiani. Reporter oczywiście nie może naprawić świata, bo z tym zresztą nie tylko reporterzy mają problemy. Ale niemniej może sygnalizować miejsca i sprawy złe i w ten sposób bardzo pośrednio informując innych przyczyniać może nie tyle do naprawy świata ile zwrócenia uwagi innych na zjawiska, które trzeba by zmienić lub usunąć. Bycie reporterem nie tylko nie wyklucza zaangażowania, ale wręcz jest niezbędne w naszej pracy. Albowiem to, co jest konieczne to pasja, przeświadczenie, że robi się coś potrzebnego i pomocnego. Bez zaangażowania reportaż jest niemożliwy i byłby po prostu niepotrzebny. Zbieranie materiału jest zajęciem tak trudnym, a czasem po prostu niebezpiecznym, że tylko poczucie ważności tego, co się robi, pozwala wykonywać ten zawód czy wręcz chcę powiedzieć – misję. Na pytanie o głodne dziecko można odpowiedzieć w dwojaki sposób. W jeden to ten, że niestety widziałem miliony i miliony głodnych dzieci. I tego problemu nie można rozwiązać dając któremuś z nich coś do jedzenia. To problem wielkiej niesprawiedliwości jaka istnienie na naszym świecie. Wielkiego systemowego błędu, w jakim wszyscy jako ludzkość jesteśmy pogrążeni. Myślę, że praktycznie ważniejszą jest rzeczą próba atakowania tego systemu przez nasze pisanie i przez nasze alarmowanie sumień ludzkich niż doraźne nakarmienie jednego głodnego dziecka, choć i to jest oczywiście niezmiernie ważne. bolga_14: czy świat jest piękny czy straszny ? co pan sądzi o globalizacji w obliczu wszechogarniającej nędzy Ryszard Kapuściński: Świat jest i piękny i straszny. Na tym polega istota i tajemnica świata – na tej jego wielkiej ambiwalencji. Globalizacja jest pewnym procesem nieuchronnym wynikającym z ogromnych postępów wszelkiego rodzaju komunikacji międzyludzkiej i planetarnej. Problem nie w globalizacji tylko w tym w jakich rękach się znajduje i dla jakich celów będzie wykorzystywana. To trochę tak jak z nożem – nóż może posłużyć do zabicia człowieka i do tak pożyteczne człowieka jak i do tak pożytecznej czynności jak pokrajanie chleba. Globalizacja robiona przez wielki kapitał finansowy albo przez wielkie gangi międzynarodowe może przynieść ludzkości tylko nieszczęście, natomiast globalizacja rozumiana jako rosnąca solidarność międzyludzka, jako dzielenie się wiedzą i kulturą może być procesem bardzo pożytecznym. To wszystko zależy do nas. tuni: Czy nie męczą Pana pytania …. ? Czy nie ma Pan ich już dość … ? Człowiek który tyle widział … zapewne ma swoich fundamentalnych pytań pod dostatkiem … Czy nie tęskni Pan za tym by zamiast pytania usłyszeć jakaś fundamentalną odpowiedź … .?
Ryszard Kapuściński: To bardzo mądre i dowcipne pytanie. Tuni dotyka bardzo delikatnej materii. Ale chcę odpowiedzieć, że rozumiem swoje zadanie jako próbę znajdywania odpowiedzi na pytania na które najczęściej dobrej odpowiedzi nie ma. Ale tak rozumiem swoje miejsce i chciałbym jak najlepiej wykonywać to, co robię. Jan: Czy istnieje takie miejsce na świecie, gdzie bardzo chce Pan pojechać i nie może Pan zrealizować tego zamiaru?
Ryszard Kapuściński: Takich miejsc na świecie jest nieskończona ilość. Świat jest bardzo duży, a im więcej po nim podróżujemy tym bardziej stwierdzamy, że go właściwie nie znamy i że poznanie świata jest taką samą niemożliwością jak w biblijnej opowieści że wielbłąd nie może przejść przez ucho igielne. Im dłużej żyje i podróżuje tym bardziej się przekonuje, że dla mnie mapa świata jest pełna białych plam i ku mojemu zmartwieniu tych białych plam przybywa a nie maleje.
Student_Tom: Dziękuję – to był wielki zaszczyt.
JuliaM1: serdecznie dziękujemy
Ryszard Kapuściński: Dziękuje wszystkim Państwu za te znakomite, mądre i ważne pytania. Dla mnie była to niesłychanie pożyteczna i niezwykle przyjemna rozmowa na tematy o których staram się zresztą pisać i jestem bardzo wdzięczny, że znajduje tyle życzliwej odpowiedzi ze strony Was wszystkich. Dziękuję.