źródło: „Tygiel Kultury” 2005, nr 1-3
data publikacji: 2005-01-01
——————————————————————–
Jednym z podstawowych przedmiotów sporu, toczonego w ramach dyskusji nad twórczością Ryszarda Kapuścińskiego, jest gatunek uprawianego przez niego pisarstwa. Dominuje, co prawda, tendencja do określania jego utworów mianem reportażu – nazwa ta jednak jest nie do końca właściwa. Trudno jednoznacznie przyporządkować autora Cesarza jednemu tylko gatunkowi piśmiennictwa. Skalę problemu obrazuje fakt współwystępowania tak różnych określeń opisujących kolejne książki reportera z Pińska – proponowanych przez krytyków i badaczy – jak chociażby reportaż paraboliczny, reportaż-impresja, czy dramat udokumentowany.
Do rozwiązania tego sporu w żadnym razie nie przybliżają Podróże z Herodotem – najnowsza książka pisarza. Stanowi ona kolejny krok w kierunku eseizacji – czyli pogłębionej refleksji i subiektywizacji wypowiedzi, wspartej licznymi cytatami – charakterystycznej także dla wcześniejszych tekstów autora, ujawniającej się jednak teraz ze szczególną mocą. Książka tylko w niewielkim stopniu zawiera elementy typowo reportażowe. Dominują w niej cytaty zaczerpnięte z Dziejów Herodota, a nade wszystko partie refleksyjne, dla których punktem wyjścia są opowiedziane historie. W niezwykły sposób prowadzi Kapuściński narrację. Przedstawia osobiste doświadczenia, zdobyte podczas wieloletniej pracy reporterskiej, by zestawić je z analogicznymi, przeżytymi przed wiekami przez swojego poprzednika z Helikarnasu. Dlatego też opowieść nierzadko jest zaskakująca, kolejne tematy wynurzają się spontanicznie i niespodziewanie. Czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, w jakim kierunku podążą następne strony książki. Kilkuzdaniowa relacja sprzed lat kilkudziesięciu, wyciągnięta z pamięci polskiego reportera, może zaowocować historią antyczną, będącą uzupełnieniem jakże relatywnie świeżego wspomnienia Kapuścińskiego, dla którego dwa światy – współczesny i ten sprzed dwóch i pół tysiąca lat – nie stanowią rzeczywistości nieporównywalnych. Zaskakująca jest wręcz ich przekładalność i komplementarność.
Światem i dziś, tak samo jak przed wieloma laty, rządzą ludzkie emocje. Zarówno Herodot, jak i Kapuściński pokazują, że historii nie kształtują racjonalnie podejmowane decyzje. Podstawowe znaczenie zdają się mieć uczucia ludzi i ich słabości. Do znanych z historycznych opisów wielkich scen batalistycznych doszło dzięki silnym namiętnościom, zdradom, urażonym dumom, których doznawali wielcy świata antycznego. To oni pchani do działania, choćby chęcią osobistej zemsty, doprowadzali całe narody do biologicznego wyniszczenia w wyniku krwawych, wieloletnich wojen. Przykładem jest historia Cyrusa, króla perskiego, którego miłość została odrzucona przez Tomyris, królową Massagetów. Niespełniona męska żądza wielkiego władcy stała się przyczyną zagłady dwóch wielotysięcznych narodów. I dziś jesteśmy świadkami krwawych zdarzeń, których sprawcami są władcy o wielkościowych zapędach, nieposkromionej dumie, wrodzonej niechęci do ugody. Wiek XX dostarczył ich w nadmiarze na wszystkich kontynentach. Nie pozostawia jednak Kapuściński opowiedzianych historii bez komentarza. Stara się przedstawić własne opinie na ich temat, poddać je osobistej refleksji, wyprowadzić na ich podstawie prawdę ogólną, zdając sobie sprawę z tego, że reportaż ograniczający się do relacji historycznej skazany jest na krótkowieczność. Pisarz świadomie dąży do uniwersalizacji swoich tekstów, czyniąc z nich dzieła w wysokim stopniu paraboliczne, a tym samym odznaczające się wieloletnią aktualnością.
Dlaczego Kapuściński postanowił w swojej najnowszej książce posiłkować się opowieściami właśnie Herodota? Najbardziej oczywistym powodem wydaje się ten, że Herodot jest praojcem reportażu światowego. To jego Dzieje stanowią arcydzieło historiografii i literatury zarazem – odznaczają się silnym rygoryzmem, poszanowaniem prawdy historycznej, a jednocześnie są barwną opowieścią o wielkiej wartości literackiej. Stanowią więc ideał, który w toku dotychczasowej kariery pisarskiej realizuje także polski mistrz reportażu. Ale to nie wszystko. Kapuściński jest przekonany, iż współcześni reporterzy, dziennikarze, historycy mogą wiele nauczyć się od Herodota. Był on bowiem pierwszym piszącym myślicielem, który zobaczył naszą planetę jako kulturową całość. Tworzący przed nim opisywali poszczególne plemiona i krainy jako osobne rzeczywistości. „On pierwszy widział nie tylko osobno, lecz równocześnie w całości. Widział drzewa i opisywał ich cechy odrębne, ale dostrzegał także zagajnik, a przy tym ogarniał spojrzeniem cały las.” Wiedział jak ważny dla opisania i zrozumienia jakiegoś zjawiska jest jego kontekst. Dlatego też człowieka opisywał zawsze wraz z jego obyczajami, wierzeniami, organizacją społeczną, kulturą, która stanowi komentarz niezbędny do opisu człowieka, jego zachowań, postaw i podejmowanych decyzji.
Herodot był także pierwszym, który uświadomił sobie „wielość świata jako jego istotę”. Przemierzając setki kilometrów współczesnego mu świata, mógł poznać w sposób niezwykle bogaty jak na swoje czasy, różnorodność ludzkich rzeczywistości i obfitość form kulturowych. Tym samym spotykał się na co dzień z ludźmi odmiennymi od siebie – różniącymi się rasą, obyczajami, sposobami oddawania kultu bogom – z Innymi, którym Kapuściński poświęcił swój wykład wygłoszony w październiku 2004 roku z okazji przyznania mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego (zapis wykładu stanowi wydaną nakładem Universitasu książeczkę zatytułowaną Spotkanie z Innym jako wyzwanie XXI wieku). Stwierdza w nim Kapuściński, że współczesny świat, ulegający procesom globalizacji, zamieszkiwany przez społeczeństwo już nie masowe, lecz planetarne, paradoksalnie stał się wieloetniczny i wielokulturowy – jak nigdy wcześniej. Kiedyś spotkanie z Innym dokonywało się niemal wyłącznie po przekroczeniu granic własnego kraju czy szerzej – kontynentu. Obecnie jesteśmy natomiast wystawieni na nową próbę, musimy nauczyć się stałego przebywania obok Innego. Nie mamy więc wyjścia, musimy w Innym zobaczyć bliźniego i postarać się, żeby także Inny zobaczył w nas swoich bliźnich, bo „co prawda inni są Inni, ale dla Innych to ja właśnie jestem Inny”.
Kapuściński kreśli na kartach swojej książki portret Herodota, będący jego wielką pochwałą. Podkreśla jego dziecięcy zapał w poznawaniu świata i nieustający imperatyw dążenia do pogłębionej wiedzy, w myśl zasady, że stan niewiedzy równa się nieistnieniu, przed którym chce uchronić autor Dziejów wszystko, czego stał się świadkiem. Czy jednak portret ten zawiera rzeczywiście tylko wizerunek Greka? Oczywiście tak nie jest. Równie uzasadnione jest uznanie go za autoportret samego Kapuścińskiego, podróżującego przez ostatnie półwiecze do różnych zakątków świata, w których dzieje się coś godnego przekazania czytelnikom. I być może właśnie ten przymus bycia zawsze w centrum świata, w miejscach, w których są źródła najważniejszych procesów społecznych, wywierających wpływ na kształt kontynentów, a nawet całego świata, jest elementem najbardziej łączącym biografie dwóch mistrzów sztuki reporterskiej, których pisarstwo stało się czymś więcej niż tylko relacją z zaobserwowanego. Stało się wykładnią prawd uniwersalnych, która mimo braku aktualności i opisu zapomnianych już wydarzeń historycznych, wydaje się być świeżą i wartościową nauką dla czytelnika początku XXI wieku.