Przeciw rozpaczy

Autor: Ryszard Kapuściński
źródło: www.gazeta.pl
data publikacji: 2001-03-01
——————————————————————–

Kiedyś Virginia Woolf stwierdziła, ze, aby powstała dobra proza, autor musi najpierw wyobrazić sobie tego, do kogo i dla kogo pisze, musi go wyraźnie zobaczyć i określić. Otóż te role bardzo konkretnego adresata spełniają właśnie wierni czytelnicy. Pisarz oczywiście będzie z reguły wiedział o ich istnieniu, gdyż dają mu oni żnąc o sobie na wiele sposobów. Pytają w księgarniach o jego nowe książki, zachęcają przyjaciół i znajomych do ich kupna, chodzą na spotkania autorskie, czytają lub słuchają wywiadów, których udziela, uważają się za znawców jego pisarstwa.

Hanna Krall ma szeroki krąg czytelników. Szeroki i stale się powiększający. Kiedy ma wieczór autorski – sala jest pełna. Ludzie w skupieniu słuchają, jak mówi spokojnym i wyciszonym głosem, z uwaga dobierając i ważąc słowa.

Podobnego skupienia wymaga lektura jej książek. Jest to proza tak oszczędna, tak esencjonalna, ze, – aby dotrzeć do sedna jej sensu i przesłania – nie można uronić lub przeoczyć żadnego zdania, frazy czy słowa. Jest to ten wypadek, w którym temat wpływa na rodzaj obranego przez autora stylu, a styl z kolei śluzy bardziej wyrazistej i dramatycznej ekspozycji tematu.

Konkretny kat, konkretna ofiara

Wielkim tematem Hanny Krall jest los człowieka uwikłanego w okrucieństwa historii, schwytanego w jej miażdżące mechanizmy, upodlonego i unicestwionego przez nią. Przy czym historia nie jest tu jakimś straszliwym, a zarazem nieuchwytnym i niedefiniowalnym abstraktem, ale ma postać konkretnej i dającej się sprecyzować relacji człowieka do człowieka, w tym wypadku najczęściej, choć nie zawsze, relacji kata i ofiary. W tym właśnie przełożeniu abstraktu na konkret, w tej konsekwentnej egzemplifikacji , podkreślającej , ze to nie „dziejowa zawierucha” czy „upiory wojny” , ale konkretni ludzie mordowali innych, równie konkretnych ludzi, upatruje odmienność i unikalność spojrzenia Hanny Krall.

Uderzyło mnie, ze w recenzjach jej książek ta specyficzna właściwość jej pisarstwa nie jest zauważana. Ze pisze się o nim, jakby było wyłącznie produktem czystej wyobraźni i inwencji autorskiej , owocującej klasycznymi opowiadaniami czy powieściami. Tymczasem gleba, na której rodzi się pisarstwo Hanny Krall, nie jest zamknięty świat wyobraźni fikcjo pisarza , lecz sytuacja żywej interakcji miedzy autorka a przyszłymi bohaterami jej utworów, owa rzeczywistość twórczej i skupionej wspólnoty , w której atmosferze zaczynają kiełkować i krystalizować się przyszłe obrazy i historie. Bo tez ta właśnie interakcyjność towarzysząca pisarstwu Hanny Krall nadała mu szczególnej temperatury, siły i wiarygodności.

W jednym jednakże utwory Hanny Krall różnią się od rutynowej konwencji reportażu. W przeciwieństwie do tej ostatniej , gdzie autorskie Ja jest osią , wokół której zawiązuje się materia utworu, w wypadku autorki „Hipnozy” stara się ona pozostawać na uboczu, zachować dyskretny dystans i rzadko tylko występować otwarcie i aktywnie

Reporterski rodowód warsztatu Hanny Krall sprawił, ze jej pisarstwo zmagające się z tak wielkim i tragicznym tematem jak Holocaust, barbarzyństwo i zbrodnia świata , w którym umarł Bóg, nie poszło ani droga preparowanej fikcji literackiej , ani droga żmudnego , eseistycznego teoretyzowania. W obu tych wypadkach znajdowałaby się ona na zewnątrz swojego tematu , bo rzeczywistość zastępowałby tu albo jej fikcyjnie przetworzony obraz , albo analityczna dywagacja. A przecież chodziło jej o prezentacje żywej – a w tym wypadku boleśnie żywej – materii faktu . I żeby to osiągnąć , autorka „Dowodów na istnienie” szuka przewodników , szuka tych , którzy wprowadziliby ja do wewnątrz opisywanego przez nią świata zagłady i pamięci.

Kolekcja detali

W ten sposób, rozpisując ogrom hekatomby -która pochłonęła cały naród i jego kulturę, a z nią pogrążyła w katastrofie Europę – na setki postaci, losów i sytuacji jednostkowych, Hanna Krall pomaga swoim obecnym, a przede wszystkim przyszłym czytelnikom zrozumieć to , co się stało, pomaga współczuć i nawiązać emocjonalna i rozumowa więź z owym coraz trudniejszym do objęcia i odczytania światem.

Postacie , z jakimi stykamy się w jej książkach, występują wiec w potrójnej roli – jako świadkowie zagłady, jako przewodnicy do zaginionego świata i jako bohaterowie literaccy. Ta trojjednośc owych rol. umacnia i uwyraźnia ich sylwetki.

Autorka zadaje sobie sprawę , ze grono jej świadków , jej in spe bohaterów wykrusza się i kurczy. Przecież już po wojnie zostało ich niewielu , a teraz i ta liczba z każdym rokiem maleje. Wiec szuka ich nie tylko w Polsce i w Niemczech , ale wszędzie , gdzie ma ku temu sposobność – w Brazylii i w Kanadzie , w Szwecji i Stanach Zjednoczonych . Spieszy się. W tych zdaniach pozornie spokojnych i klarownych pulsują wysokie temperatury. I jak gdyby słowa nadmiernie spowolniały rytm tej prozy , autorka coraz bardziej stara się je ograniczać, redukować.

Ale nim to zrobi , usiłuje gromadzić jak najwięcej danych , informacji, wszelkiego rodzaju dokumentacji . Rozmawia , zadaje pytania. Dziesiatki, setki pytań. Przecież wszystko jest ważne! I to , jak ktoś był ubrany, co leżało na stole , co wisiało na ścianie, co było widać przez okno. Krocie szczegółów i drobiazgow. Zreszta jakże kobiece jest to spojrzenie. Na te bujne kolekcje detali mężczyzna nie zwróciłby żadnej uwagi. A przecież jakże one urealniają świat , jak przybliżają , jak czynią go czytelnym i prawdziwym!

Rozbity monolit

To odtworzenie jest tworzeniem , kształtowaniem trwalszej postaci , w jakiej przechowuje się przeszłość i pamięć o niej – postaci mitu. Mit ma swoje kanony , kanonem podstawowym jest genealogia . Postać mityczna nie bierze się znikąd, u jej narodzin stoją jacyś przodkowie lub jakaś historia , w każdym razie zbiorowo, jakaś liczba mnoga. Mit jest formą myślenia klanowego, który go cementuje i wyraża, a myślenie klanowe ma formę „my”, nie – „ja”, lecz „my”.

W pisarstwie Hanny Krall genealogia jej bohaterów odgrywa niezmiernie ważną role, jeżeli któryś z nich pojawi się w utworze, to zwykle w genealogicznym otoczeniu : „Ostatnim Żydem w Płocku jest Beniamin Sztucki, syn Gitli i Moszka , brat Reginy , Bernarda i Chaima, mąż Basi , ojciec syna i dwóch córek” i tak dalej („Taniec” str.113). Genealogia wzmacnia pozycje społeczną człowieka , udowadnia innym, że jest on kimś. Że jest płodem , a zarazem twórcą największej wartości – wartości życia.

Tak jak drzewa genealogiczne mają swoje rozgałęzienia, które plączą się i zachodzą na siebie, tak w książkach Hanny Krall zderzają się , przeplatają i kiwają losy ludzkie : „Ogarnia mnie lęk – przyznaje autorka w jednym ze swoich wywiadów, – kiedy dotykam tych różnych, dziwnych i splątanych losów. Właśnie te zawęźlenia staram się opisywać. Opowiadam o ludziach, których los w jakiś nieprawdopodobny sposób krzyżują się ze sobą”. I wyjaśnia: „Nie pisze o Niemcach ani o Żydach. Pisze o matce z małego miasteczka Kolo Zielonej Góry…”.

O matce z małego miasteczka.

Dzięki przyjęciu owej człowieczej, ludzkiej perspektywy Hanna Krall zyskuje coś niezmiernie ważnego, a mianowicie stwarza szanse, zapala światełko, uchyla okno, żeby wpuścić trochę powietrza. Bo Holocaust traktowany jako jednorodny fenomen historii, jako jeden zasklepiony blok, jest przeklętym monolitem, którego istnienie może rodzic tylko beznadzieje i rozpacz.

Ale kiedy jak Hanna Krall zaczniemy przenikać jego mroczne korytarze, jego trudno dostępne zakamarki, okaże się, co prawda sporadycznie i rzadko, ale jednak – jakąż ulgę przynosi to JEDNAK – ze wśród snujących się tam cieni i postaci napotkamy także dobre duchy, które potrafią, a to uchylając drzwi, a to przymykając oczy, to dzieląc okruch chleba – ocalić.

Dzięki temu to pisarstwo, tematycznie tak bardzo zanurzone w przeszłości, poświecone zmaganiom pamięci z zapomnieniem, jest cale obrócone w przyszłość, skierowane do młodych pokoleń, do tych, którzy przychodzą i zdobywają świadomość.

KONIEC