Autor:Artur Rumianek
Źródło:Dziennik
Trafiał zawsze tam, gdzie dobry reporter być powinien. Choć znany jest
przede wszystkim ze swoich relacji z krajów Trzeciego Świata czy wojen, w
sierpniu 1980 r. – między jedną a drugą podróżą – znalazł się tam,
gdzie zwrócone były oczy całego świata. W Gdańsku…
By dostać się na miejsce wydarzeń, Kapuściński potrafił zrobić
wszystko. Tak było na początku lat 60., gdy nielegalnie, przez dżunglę,
przedarł się do Konga, które właśnie odzyskało niepodległość. Opisał to
dopiero 18 lat później.
Wojny w Afryce i Ameryce Płd., rewolucje, miejsca, do których żaden
inny reporter nie dotarł. Wspominający Ryszarda Kapuścińskiego
przyjaciele i uczniowie tłumaczą, że jego sekret tkwił w umiejętności
rozmawiania z ludźmi. Wszędzie, gdzie był, zostawiał grono przyjaciół.
Pytany o to, czy nie boi się jeździć w miejsca, gdzie świszczą kule,
odpowiadał, że nie, bo ludzi nie trzeba się bać.
Jako korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Afryce Kapuściński miał
okazję obserwować rewolucje, które przyniosły niepodległość krajom
Czarnego Lądu. Jego znajomi opowiadają, że był przy narodzinach
Trzeciego Świata, bo znał wszystkich rewolucjonistów. Jeśli spotykali
się w jakiejś knajpce, on tam był. Dzięki jego charakterowi nie
traktowali go jak białego imperialisty, ale jak przyjaciela. To wiele
razy przydawało mu się później, np. gdy lecąc samolotem, uzyskał zgodę
na lądowanie w kraju, który właśnie zamknął przestrzeń powietrzną.
Kapuściński miał szczęście być tam, gdzie dokonywały się przemiany. Tak
było w Etiopii – dawnej Abisynii. Znalazł się tam po obaleniu reżimu
cesarza Hajle Sellasjego. Opisał zwyczaje panujące na dworze obalonego
monarchy. Umiejętność obserwacji i analizy spowodowała, że reporterski
zapis tego okresu – książka „Cesarz” – przyniosła Kapuścińskiemu
olbrzymią sławę. Traktowana była – szczególnie w komunistycznej Polsce –
nie jako opis konkretnego przypadku, ale jako krytyka każdego systemu
totalitarnego.
Obserwował też rewolucję irańską, kiedy to ajatollahowie obalili rządy
szacha. Dwór Rezy Pahlawiego opisał w „Szachinszachu”. Jak sam
twierdził, pojechał tam z przypadku. Tak naprawdę – z ciekawości świata.
Zastąpił po prostu kolegę, wyznaczonego do opisania tamtych wydarzeń.
Wielu przyjaciół wspomina, że Ryszard Kapuściński nie korzystał z
magnetofonu. Wszystko zawsze notował ołówkiem. Według wielu krytyków, to
sprawiało, że już w trakcie rozmowy musiał analizować i wybierać
tematy, które później opisywał.
W 1969 r. Kapuściński jest w Ameryce Łacińskiej. Wtedy właśnie wybucha
krótkotrwały konflikt między Hondurasem a Salwadorem, którego pretekstem
jest przegrany przez Honduras… mecz eliminacji mistrzostw świata w
piłce nożnej. Tytuł „Wojna futbolowa” Kapuściński nadał potem zbiorowi
swoich reportaży z Ameryki i Afryki. To chyba najbardziej znana jego
książka.
Ryszard Kapuściński wyliczył kiedyś, że był na 12 frontach wojennych,
widział 27 rewolucji, a cztery razy wyznaczono go do rozstrzelania.