źródło: Gazeta Wyborcza
data publikacji: 1996-01-31
„Mój temat główny to życie ubogich” -wyznaje w swoim nowym „Lapidarium” Ryszard Kapuściński i wspomina, że sam podczas II wojny światowej ciel piał z powodu biedy i głodu. Ale „głodny ” pozostał także później – dręczy go głód ciekawości, głód sensu i optymizmu.
Przez 40 lat Kapuściński ugania się po świecie tropem licznych wojen, rewolucji, przewrotów, rzadkich przemian na lepsze i częstych na gorsze. Wszechobecna bieda wita go na każdym kontynencie, a on jest ciągle „bez skóry”, wrażliwy i nie znieczulony. Nie przemienił się w nowoczesnego profesjonalistę od mass mediów, dbającego wyłącznie o szybkie, krótkie i beznamiętne przekazywanie informacji. Tabuny ich pędzą z jednego krańca globu na drugi, żądne sensacji i kariery. Kapuściński dąży do zrozumienia. Poszukuje sensu. Nie żałuje czasu na refleksje.
Dziennikarstwo umiera z pośpiechu i bezmyślności. Nawet literaturze grozi zatrata: „Już nie pisze się książek. Każdy stara się napisać bestseller”. Ryszard Kapuściński w swoich „Lapidariach” obsiewa „puste pole” pomiędzy reportażem i prozą. Jest pisarzem, który proponuje własną wizję świata. Wywodzi ją me tylko z poznanych naocznie faktów, ale także z rozlicznych lektur oraz z własnej hierarchii wartości, bardzo odmiennej od modnego zawsze pesymizmu i od opiewania kolejnej zagłady. Ten człowiek, który z racji przerażającego doświadczenia dawno już powinien w nic nie wierzyć, na nic nie liczyć i ratować się zobojętnieniem, na mawia siebie i nas na coś zupełnie innego: na nieuleganie panice, na odrzucenie tandetnych pokus nihilizmu, na zaangażowanie intelektualne i uczuciowe: „Ważne jest, abyś zachował zdolność przeżywania, aby istniały rzeczy, które mogą cię zadziwić, wywołać wstrząs. Ważne jest, aby nie dotknęła cię straszna choroba – obojętność”.
Przede wszystkim zrozumieć
Trudno o coś bardziej niemodnego dzisiaj niż optymizm. Wydaje się nie możliwy. Trzeba mieć mocny charakter, żeby zdobyć się na taką postawę, znając naprawdę współczesny świat, a nie jego uproszczoną, obrazkową wersję. Podziwiam odwagę, odporność i dobroć Kapuścińskiego.
Oto jak niebanalnie charakteryzuje on swój zawód: „Kto jest cynikiem, ten nie Wciąż nadaje się do zawodu korespondenta wojennego czy korespondenta zagranicznego. Ten zawód, ta misja, zakłada pewne zrozumienie dla ludzkiej biedy, wymaga sympatii do ludzi. Trzeba się czuć członkiem rodziny, do której na leżą również ci wszyscy prości ludzie na naszej planecie, nie dysponujący nawet najskromniejszym dobytkiem. Trzeba zajmować się bardzo starymi problemami, nędzą i biedą -taki jest świat. Ludzkie ciepło jest dla tego rodzaju pracy elementarne. Cynizm i nihilizm, upadek wartości i lekceważenie innych przyczyniły się do tego, że świat stał się trudny do zniesienia”.
Świat zawsze był i będzie trudny do zniesienia, historia i polityka nam to zapewnią, a sztuka wciąż będzie się fascynować „katastrofą, przeczuciem Sądu Ostatecznego, klimatem zagłady”. Kapuściński w „Lapidarium II” daje przenikliwą, choć bardzo skrótową analizę współczesności i nie ma tu ani sadomasochistycznego upodobania w klęskach (których nie brakuje), ani kaznodziejskiego pocieszenia, że cywilizacja XXI wieku rozwiąże problemy, polityka stanie się wyższą szkołą moralności, a dobro i rozum zwyciężą zło i chaos. Jest przeciwko tandecie: „Polityka zastępuje wszystko – teatr, malarstwo, literaturę. Zastępuje i zaprowadza panowanie tandety i kiczu – rząd intryg, arogancji, chamstwa. Władzę, której jedynym celem jest narzucenie siebie innym – namolnie, natrętnie, za wszelką cenę”.
Czy tylko klęska?
Tandeta atakuje nas ze wszystkich stron, sprawy świata są rozgrywane przez niebywałych partaczy. Już nie mądrość, ale zwykły instynkt samozachowawczy zawodzi tych, którzy maniakalnie pragną tylko zachowania jak najdłużej swojego małego, konsumpcyjnego raju. Albo swojej władzy. Albo swojego jedynie słusznego światopoglądu czy religii. Ubodzy wszystkich kontynentów dzięki migającym obrazkom oglądają „wielkie żarcie”. Posłuszni stają się trudny do zniesienia. Wierzący zamieniają się groźnych fanatyków. Gdzie tu jest miejsce na źdźbło optymizmu? Przede wszystkim w jednostkowej, wolnej i nieprzymuszonej woli. A także w ta kim oto rozumowaniu, które z prostotą formułuje Kapuściński:
„Dlaczego optymista często wydaje się nam kimś płytszym, a pesymista – kimś głębszym? Czyżbyśmy uznali za pewnik, że w samej istocie życia, w jego naturze, w najgłębszym wnętrzu tkwi wyłącznie immanentne, strukturalne, nieusuwalne zło, negacja, klęska? A przecież gdyby tak było, życie nie mogłoby istnieć, bo życie jest także tworzeniem, a więc fenomenem na wskroś pozytywnym, optymistycznym”.
Dwutorowość ludzkiego istnienia jest wieczna i zapewne nieusuwalna. Zło w niezliczonych odmianach, agresja, wojna, głupota, prymitywizm, chamstwo, brutalność (długo by jeszcze wymieniać) – to jedna linia ciągła. Wciąż grozi całkowitą zagładą. Ale obok biegnie linia druga – tworzenia wartości życia, współistnienia z innymi, etycznych wyborów. Gdybyśmy byli skazani fatalistycznie na zło, dawno po końcu świata. Książka Kapuścińskiego przekonuje, że zło jest bardziej tandetne, banalne, trywialne niż dobroć, w którą wstydzimy się już wierzyć. I że głupota nie zawsze musi wygrać z mądrością.
Ryszard Kapuściński: „Lapidarium II”, Czytelnik, Warszawa 1995, s. 159.