Fragmenty wierszy z książki „Notes”

NOTES

P o d s u m o w a n i e
Zniszczone twarze
połamane kręgosłupy
życiorysy pisane darte na strzępy
niepotrzebne

D r u t y
Ty piszesz o człowieku w obozie
ja o obozie w człowieku
u ciebie druty kolczaste są na zewnątrz
u mnie kłębią się wewnątrz każdego z nas

-Myślisz że ta różnica jest taka wielka?
To są dwie strony tej samej męki

PUSTYNIA TATARÓW

Tam został tylko wiór i badyl
pożółkła trawa suchy krzak
spękana ziemia puste studnie
kamienia stosy zimny wiatr
tam został tylko gnat i rupieć
i pleśń i kurz i liszaj rdzy
i cisza
którą przerwie czasem
żelaza szczęk i komend krzyk

L u d z i e n a p r z y s t a n k u
p r z y u l i c y W o l s k i e j

Bieda
bieda
wieczorem
bieda podpita

R a k

Linie zgryzoty
zakrzywione do wewnątrz
ciemne substancje
nie znajdują ujścia

B ó l o s z a l a ł y
zewsząd atakujący
ciało rozpięte na
krzyżu
łza która szuka drogi
w bruzdach twarzy
może jej uda się wyrwać z tego piekła

J e s i e ń w p a r k u
Czerwienie takie że za chwilę ogień
złota i ochry że tuż-tuż Sahara
a jednak chłodno
i zamiast hosanny
szelest
stąpanie

odchodzenie czasu


Ś n i e g

idąc słyszysz śpiew butów
nagły promień słońca
który umknął chmurom
przemienia się w ptaka

EKOLOGIA

A kiedy już ugrzęźniemy w koleinach polskiej drogi
to znaczy
gdy ugrzęźniemy na dobre w piaskach historii
i nawet popędzane batem konie naszych marzeń
nie będą zdolne uczynić ni kroku
nie przeklinaj nieba ani ziemi
nie potępiaj świata ani losu
popatrz
ptak leci
szumi las
ścieżką wędrują żuk i chrząszcz i biedronka

życie trwa
istniejemy

JĘZYK

Odchodząc do Warszawy
powiedział
nic się nie bój pomyślę o tobie
muszę tylko zobaczyć co i jak

po roku napisał
przyjeżdżaj
coś się kroi

miał gabinet z orłem na ścianie
wysoki połysk i w ogóle

pani Bożenka przyniosła dwie kawy
dwa gruzińskie
dobrze zrobi na taką pogodę
powiedział

dzień stał się zziębnięty ociekał wodą
ludzie na przystanku pochowali głowy pochowali siebie

możesz zacząć już od jutra
nic wielkiego przyznał
byle się zaczepić

tylko bądź ostrożny
w tym gmachu wszędzie ślisko
krok nieuważny i leżysz
wyższa szkoła jazdy

jego śmiech nie był wesoły

potem ściągniemy Heńka i Władka
porządne chłopaki niech coś mają jakieś życie
kiedy będzie nas więcej to się przepchniemy tylko trzeba dokopać tamtemu
wskazał palcem kogoś za ścianą
miał zachmurzoną minę

widać tamten był ciągle mocny
jeszcze potrafił rzucić na łopatki

dlatego od razu zacząłem lekcje
wolnoamerykanki
ho ho cieszył się
nie ma obawy że grozi ci dyskwalifikacja
z powodu biernej postawy na macie


RZEŹBIARZ Z ASHANTI

W pniu tekowego drzewa
szuka pary oczu

tnie dłutem zdejmuje pierwszą warstwę
nic nie odkrywa
drąży

coraz bardziej niecierpliwy
patrzy ale
nic nie widzi pod powieką z drewna
którą odchylił nie znajduje źrenicy

już blisko rdzenia

napotyka parę oczu
patrzy przejęty grozą


NA WYSTAWIE „FOTOGRAFIA CHŁOPÓW


POLSKICH DO 1944 R.”

Wpatruje się w ciebie
babciu
kiedy tak siedzisz
w sztywnych koronkach
w długiej spódnicy
przed chatą w Rakocicach
data pod fotografią
1913

jeszcze nie wiesz
o czym wiem od dawna
za rok wszystko trzaśnie
ruszą armie

ale na razie tu cisza
mało ludzi
tylko słyszę
dziewczyna do dziewczyny
-ten w austriackim mundurze
wykapany Bogdan

ŚWIAT DLA ZIELONYCH

Nie lubię koloru czerwonego
-mówi entuzjasta ekologii
siedząc w swoim fiacie 126
pod czerwonymi światłami w Alejach Jerozolimskich
-to kolor zakazu
stój nie rusz się

widząc czerwoną plamę na chodniku
obejdź ją z daleka
jeżeli wdepniesz w krew
twoje buty posłużą za dowód : byłeś wspólnikiem

jakże inny jest kolor zielony
to kolor przyzwolenia
kolor łąki
otwartej przestrzeni
oddychaj
ruszaj
pędź

nasza przyszłość będzie zielona
tylko ci co mają zielono w głowie
nie myślą o strachu
na zielone głowy wkładają czerwone kapturki
i już nie boją się wilków

* * *

in memoriam J.P.

1
…kiedy obmyślają sposoby zabicia
rozważane są rożne techniki

2
a jednak wróci się do metod najprostszych
(na przekór wyznawcom elektroniki
przekonanym że istnieje tylko ich bogini)
i będzie użyta pałka-
gałąź sękata

3
drzewo:
możliwy arsenał narzędzi tortur i mordu

4
a tak walczymy o ochronę lasów
zapominając
że dopóki na powierzchni ziemi
zostanie choć jedno drzewo
ludzie będą ginąć mordowani drewnianymi pałkami

5
drzazgi
wbijane pod paznokieć
ziemi

CHMURA

Chmura
jako metafora
ale także chmura żywa
ruchliwe prazwierzę
w ciągłym poszukiwaniu
kształtu formy geometrii
miejsca

a tu
jedni wznoszą modły żeby przyszła
inni błagają odejdź

wiecznie pod presją sprzecznych pragnień
ofiara ludzkiego niezdecydowania
przeciwstawnych interesów

stąd tyle snucia się po niebie
wahań
gdzie się w końcu podziać

* * *

I nie zostało mi nic oprócz Boga –

to znaczy
zostało wszystko

jeżeli wierzysz

***

Przetrwa ten, kto stworzył swój świat.
Bóg istnieje, bo stworzył swój świat,
Homer istnieje, bo stworzył swój świat,
I Michał Anioł, i Mozart.
Rafael stworzył wiele postaci – wszystkie one żyją.

Kłębią się potwory Hieronima Boscha.
Kobiety Renoira pokazują swoje ciała-
są piękne.
Pieją koguty Chagalla, jego cielęta hasają po niebie.
Don Kichot poprawia zbroję, Sancho Pansa nie przestaje

filozofować.
Ile jeszcze światów powstanie?
Ile postaci?
Ile zwierząt?

Druga Arka Noego?

***

Pierwszy:

Musisz się mierzyć
z tym co cię otacza
musisz być tutaj
ale
być inaczej
musisz się uczyć tego co osobność
i żeby była
nie pychą lecz siłą

Drugi:

Musisz i musisz
Jak świstanie bata

***
Dlaczego
świat
przeleciał obok mnie
tak szybko

nie dał się zatrzymać
zbliżyć
przejść na ty

pognał

znikający punkt
w ogniu i dymie.